piątek, 10 stycznia 2020

Szybki update: Początek roku

Cześć Kochani!
Dzisiaj przychodzę do Was z krótkim postem, w którym opiszę, co działo się w przeciągu ostatniego czasu. Otóż Sylwestra spędziłam w bardzo miłym towarzystwie mojej przyjaciółki Igi i jej chłopaka. Muszę przyznać, że w trójkę o wiele lepiej spędziliśmy czas, niż na jakichś szalonych domówkach ze zgrają nieznajomych. Serio, po 2019 mam już dość dram i trzymam się tylko zaufanych ludzi. Takie rozwiązanie sprawdza się doskonale w moim przypadku.
Powoli rozwiązuję też sprawy związane z uczelnią, a do 30 stycznia mam oddać drugi rozdział pracy licencjackiej. W pracy idzie mi całkiem nieźle, choć ostatnio nie mam zbyt wiele do roboty i wypuszczają mnie do domu wcześniej. Jednak mam nadzieję, że zadowolenie z mojej obecności w tej firmie jest obustronne :)
Może to głupie, ale naprawdę liczę, że 2020 przyniesie mi zdecydowanie więcej pozytywnych emocji i doświadczeń. Po prostu mam takie przeczucie - mam nadzieję, że nie jest ono błędne ;)
Przed sesją wybieram się z dziewczynami na drinki i do klubu. W końcu trzeba wypić za dobrze zdaną sesję ;) Przyznaję też, że jestem ciekawa co przyniesie mi to wyjście. Może spotkam kogoś kogo widzieć nie mam ochoty, a może wręcz przeciwnie, będzie mi dane spotkać się z kimś, kogo chcę zobaczyć już od dłuższego czasu. Wszystko wyjdzie w praniu.
Liczę na to, że Wasz początek nowej dekady układa się równie zapowiadająco jak mój. Nowa dekada to doskonały czas by zmienić coś w życiu, zacząć eksperymentować, czy po prostu spróbować czegoś nowego. Nie ma na co czekać, wystarczy zrobić pierwszy krok. Każdy żyje w swoim tempie i nie ma co oglądać się na innych. Niech 2020 będzie rokiem, w którym skupimy się na własnym rozwoju! Tego właśnie Wam życzę w nowym roku i nowej dekadzie.

BTW, w następnym poście opiszę Wam moje zmagania z domowym Egyptian Magic, gdyż mój właśnie siedzi w lodówce i "tężeje". Trzymajcie kciuki, żeby moje mazidło było zdatne do użytku ;)

Jak już będę po zaliczeniach to zabiorę się też za ogarnięcie layoutu mojego bloga, tak, żeby był jak najbardziej przyjazny dla Was. Stworzę też nowy logotyp, pasujący do nowego szablonu.

Tymczasem...
0 Czytaj dalej »

poniedziałek, 30 grudnia 2019

10 faktów o mnie: część 2 + krótkie podsumowanie roku

0
Hej Kochani <3
Dziś Wasza ulubiona ( ͡° ͜ʖ ͡°) zalatana blogerka przychodzi z krótkim podsumowaniem roku oraz z już wcześniej obiecaną drugą częścią cyklu "10 faktów o mnie".
Muszę przyznać, że w tym roku wiele się działo. 2019 był dla mnie czasem zmian, rozwoju, jak również samopoznania i samodoskonalenia. Jednak nie mogę powiedzieć, że przebieg tego roku był, w moim odczuciu, zdecydowanie pozytywny. śmiem twierdzić, że zdecydowana większość wspomnianego okresu była zdecydowanie neutralna, choć miały miejsce także pozytywne wydarzenia, np. udało mi się poświęcić zdecydowanie więcej czasu dla przyjaciół, więcej się socjalizowałam, czy w końcu udało mi się znaleźć jakąś konkretną pracę, z której jestem zadowolona. Jednakże, muszę przyznać, że w 2019 musiałam zmagać się z kilkoma negatywnymi przebłyskami. Aż wstyd przyznać, że moje złe samopoczucie w tych momentach było spowodowane przez FACETÓW! Tak, serio... przez facetów *facepalm*
Na szczęście udało mi się ogarnąć samą siebie i wziąć się w garść i obecnie nie zajmuję się takimi głupotami. Dzięki temu skupiłam się na sobie i zdecydowanie bardziej panuję nad swoim życiem, a nie ono nade mną :)
Przechodząc do sedna sprawy, w moim ostatnim poście w tym roku dzielę się z Wami drugą już częścią ciekawostek na temat mojej skromnej osoby ;)
A oto i one:

  1. Nie wierzę w postanowienia noworoczne - jeśli chcesz coś zmienić w swoim życiu, to to zmień. Proste!
  2. Pomimo faktu, iż jestem zodiakalną Skorpionicą, to na mój horoskop urodzeniowy zdecydowanie większy wpływ ma znak WAGI. Innymi słowy powinnam posiadać więcej cech zodiakalnej Wagi, aniżeli Skorpionicy. (nic dziwnego, że związałam się z Wodnikiem *kolejny facepalm*).
  3. W 2020 planuję zrobić sobie co najmniej jeden tatuaż.
  4. Nigdy, ale to PRZENIGDY nie zwiążę się z facetem spod znaku: Wodnika, Barana, Strzelca, Lwa, Bliźniąt i Panny.
  5. Oceniam ludzi poprzez pryzmat ich mediów społecznościowych, tego co postują, lajkują i kogo obserwują. Sorry not sorry. ¯\_(ツ)_/¯
  6. Często zdarza mi się bezwiednie wyłączyć budzik w telefonie, dlatego mam ustawionych kilka alarmów w odstępach czasowych.
  7. Egzamin na prawo jazdy zdałam dopiero za czwartym podejściem... w Sieradzu
  8. Nie toleruję osób, które nie szanują mojego czasu. Jeżeli jesteśmy umówieni, to jesteśmy umówieni.
  9. Moją najgorszą wadą jest to, że szybko się złoszczę. Wręcz z prędkością światła.
  10. Nieskromnie powiem, że całkiem nieźle gotuję i od niedawna staram się zgłębiać tajniki kuchni roślinnej.
To już wszystko ode mnie w tym roku. Życzę Wam, abyście Nowy Rok witali w towarzystwie osób, na których naprawdę Wam zależy. 
Liczę na to, że nadchodzący 2020 będzie w wielu aspektach lepszy od mijającego już 2019! 
Trzymajcie kciuki, aby tak było i widzimy się za rok! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Czytaj dalej »

niedziela, 1 grudnia 2019

Szybki update: Podsumowanie tygodnia

0
Siemano Kochani!
Dziś wieczorem przychodzę do was z szybkim podsumowaniem tygodnia (a właściwie dwóch XD). W ostatnim czasie w moim życiu miały miejsce zarówno pozytywne, jak i negatywne wydarzenia i przeżycia. W poczet negatywnych wydarzeń wchodzi między innymi spotkanie faceta,  o ile można go tak nazwać, z którym kiedyś kręciłam. Najgorsze jest w tym, że pech chciał, że było to akurat w dzień świętowania moich urodzin wraz z Olą i Eweliną. Że też musieli przyjść akurat do knajpy, w której siedziałyśmy. Serio... na Piotrkowskiej jest tyle innych miejsc. Choć muszę przyznać, że w związku z tą sytuacją rzeczywiście nie spędziłam urodzin jak co roku. Cóż, nic nie poradzę na to, że drama zawsze mnie znajdzie XD
Z pozytywnych rzeczy mogę Wam zdradzić, że ostatecznie zakończyłam jakiekolwiek działania związane z moim ex. Mogę w końcu spać spokojnie, mając świadomość, że jestem w stu procentach zdrowa i wolna od jego szajsu. Jak to mówią "nie mój cyrk - nie moje małpy".
Myślę, że mogę się też pochwalić faktem, że chyba mam już plany na sylwestra. Najpewniej spędzę go u znajomych w Piotrkowie Trybunalskim. Liczę na to, że nasze plany się nie "rozmyją" ;)...
Ostatnim newsem tygodnia jest wieść o tym, iż mój promotor zatwierdził moją bibliografię do pracy licencjackiej. Jednym słowem mogę się już brać za pisanie pierwszego rozdziału. Trzymajcie za mnie kciuki, bo mam go oddać do 18 grudnia. To będą pracowite dwa tygodnie ;)
A jak Wam minęła końcówka listopada? Duże zmiany, czy małe kroczki prowadzące Was do celu? Dajcie znać w komentarzach!

P. S. W następnym poście ukaże się kolejna porcja faktów o mnie. Mam nadzieję, że już zacieracie rączki do czytania ;)
Czytaj dalej »

czwartek, 21 listopada 2019

I kolejny rok do kolekcji, czyli 23 wiosny na karku

0
Siemka kochani!
Dzisiaj przychodzę z krótkim postem podsumowujący moje urodziny. Mianowicie, skończyłam dziś 23 lata (tak wiem, stara dupa ze mnie XD). To, co działo się w tym okresie było delikatnie ujmując emocjonalnym rollercoasterem. Bardzo dużo wzlotów i chyba jeszcze więcej upadków... a może na odwrót? :)
Jeszcze rok temu w moje urodziny byłam w związku, z jak się później okazało, jedną z moich największych życiowych porażek - człowiekiem, na którego nie warto było marnować ani minuty mojego czasu. Jednak wyciągnęłam z tego błędu lekcję i teraz już bardziej się pilnuję. Potem jeszcze kilka "miłosnych" rozczarowań, z którymi musiałam sobie jakoś poradzić. Nie udałoby mi się to gdyby nie pomoc ze strony przyjaciół i znajomych. Na szczęście po tym żałosnym pseudo-związku udało mi się odnowić z nimi kontakt i teraz serio czuję się ze sobą o wiele lepiej. Wierzcie mi, że można czuć się o wiele bardziej samotnym będąc w związku niż będąc singlem.
Jestem ciekawa co przyniesie mi kolejny rok życia. Na początek mam nadzieję, że staż, o który się staram. Trzymajcie za mnie kciuki :D
Z planów na najbliższy czas mogę powiedzieć, że w sobotę wybieram się świętować moje urodzinki w gronie bliskich mi osób, w tym mojej urodzinowej siostry ;)
Trzymajcie się ciepło kochani!
Tymczasem...
Czytaj dalej »

wtorek, 5 listopada 2019

Do celu... w swoim tempie

0
Cześć wszystkim!
Ten post jest dla tych, którzy, tak jak ja, nie lubią użalać się nad sobą i sobie na to nie pozwalają. Postanowiłam odpuścić sobie ckliwe pierdolenie i skupić się na czymś co rzeczywiście mi się przyda - CELACH!
Jak to mówią: "czas to pieniądz", a ja nie będę już młodsza niż jestem w chwili obecnej. Tyle wartościowych osób marnuje swój potencjał na pierdoły i zastanawianie się "a co by było gdyby...". Czas z tym skończyć. To nie są czasy dla ludzi, którzy nie potrafią spiąć dupy i wziąć się za siebie. Trzeba robić kwit. Tyle osób rezygnuje z siebie, z samorozwoju dla "miłości", a potem ta "miłość" po dwudziestu latach budzi się i stwierdza, że jednak "woli młodsze". Wykształcenie i kariera by Ci tego nigdy nie zrobiły, pamiętaj o tym. Inwestycja w siebie to najlepsza inwestycja jaką możesz poczynić, bo tylko ty będziesz wiedzieć ile ciężkiej pracy Cię to kosztowało i dzięki temu to docenisz - ktoś inny by tego nie zrobił.
Wiem, że to brzmi prawie jak pieprzenie na wykładach coachingowych, ale rzeczywistość tak wygląda. Chcesz zmiany? Zacznij ją od siebie.
Tymczasem...
Czytaj dalej »

poniedziałek, 4 listopada 2019

Nigdy nie może być zbyt dobrze...

0
Siemano Kochani!
Na wstępie pragnę Was przeprosić za tak długą przerwę w postowaniu. Natłok pracy i spraw uczelnianych kompletnie mnie zeżarł i nie miałam nawet siły usiąść do pisania bloga. Ogarnęłam już prawie sprawy związane z licencjatem - mam wybrany temat i rozpisany plan pracy. Pozostałe sprawy uczelniane też jakoś ogarniam. W pracy idzie coraz lepiej - czekam na pierwszą wypłatę. Cieszę się, bo pracuję ze spoko dziewczyną, z którą fajnie nam się rozmawia i mamy dużo wspólnych tematów. Więcej wychodzę i staram się dbać, żeby się zbytnio nie "zasiedzieć" w domu.
I w sumie z dobrych spraw to by było na tyle...
Ostatnimi dniami wchodzi mi mała depresja i trochę straciłam sens. Mam nadzieję, że to tylko chwilowa sytuacja spowodowana zbliżającym się okresem...
Jest jednak pewna sprawa która nie daje mi spokoju. Mianowicie mam wrażenie, że ostatnio stałam się strasznie szorstka, choć przyznaję, że dzięki temu jestem bardziej zmotywowana. Nie owijam w bawełnę i jestem szczera zarówno z moimi przyjaciółmi jak i sama ze sobą. Odjebałeś? To odjebałeś i nie zamierzam Cię głaskać, ani udawać, że jest okej. Sorry, taki mamy klimat. Cytując klasyka.
Jednak bardziej chyba nie daje mi spokoju fakt, że czuję, iż zjebałam sprawę z facetem, który mi się podobał. I to zjebałam sprawę z powodu zwykłej głupoty, jaką było ustawienie sobie fejkowego związku na Facebooku. Po prostu miałam dosyć nieznajomych kolesi, którzy wiecznie wypisywali do mnie nie dając spokoju. Plan zadziałał, bo od tego czasu nie otrzymałam już ani jednej wiadomości. Jednak mam też wrażenie, że z tego powodu facet, który mi się podobał również stracił zainteresowanie.
A wystarczyło zapytać. Odpowiedziałabym wprost po co ten cały "związek".
Chociaż znając moje szczęście to on wcale nie był mną zainteresowany i nigdy nie będzie, a ja po prostu coś sobie uroiłam. Myślę, że jestem jedną z tych osób, którym nie jest pisana miłość. Czasem staram się dawać sobie nadzieję, ale i tak nic z tego nie wychodzi.
Chyba czas sobie dać totalnie spokój z tymi sprawami. Usunęłam Tindera już jakiś czas temu i nie mam ochoty wracać, choć na początku mi się bez niego nudziło (trzeba przyznać - atencja jest fajna). Myślę, że w tym przypadku będzie podobnie, jeszcze kilka dni będę o tym myśleć, a potem mi przejdzie i wezmę się w garść. Tak musi być, nie ma innej opcji.
Sorry, że zalewam Was takim ckliwym szajsem, ale chyba po prostu musiałam to gdzieś przelać. Po prostu nie mam w zwyczaju gadać o uczuciach w prawdziwym życiu - taka ze mnie zimna suka.
Tymczasem...
Czytaj dalej »

sobota, 12 października 2019

Recenzja: Podkładowa porażka polecana przez blogerki

0
Cześć Kochani!
Na wstępie pragnę przeprosić za dość długi czas bez wpisu na blogu. Pochłonął mnie wir studiów i nowej pracy, więc przez ostatnich kilka dni byłam strasznie zabiegana. Jednak od teraz postaram się wygospodarować więcej czasu na pisanie bloga.

W dzisiejszym poście chciałam opisać Wam przypadek kosmetyku zachwalanego przez blogerki, jutuberki, influenserki, itd. itp., który kompletnie nie przypadł mi do gustu. 
Przejdźmy do rzeczy:

Przedmiotem mojego dzisiejszego pastwienia się będzie sławny w serwisie YouTube podkład marki Miss Sporty; Perfect to Last 24H. Z opisu wynika, że podkład ma być "life-proof" i "full coverage", czyli mocno kryjący oraz odporny na wszelkiej maści ścieranie.


Produkt ten zakupiłam pod wpływem pozytywnych recenzji Hani z kanału DigitalGirl13. Jednak nie spełnił on moich oczekiwań, pomimo, że tak jak Hania ja również posiadam cerę suchą. 
Kiedy ja zaopatrywałam się w ten kosmetyk występował on w trzech odcieniach, odpowiednio: 100 - Ivory, 101 - Golden Ivory oraz 200 - Beige. Obecnie dostępny jest jeszcze jeden kolor, mianowicie 091 - Pink Ivory. 
Bezsprzecznym plusem tego produktu jest fakt, iż kolory są dość naturalne, mają przyjemne podtony (bardziej wpadające w neutralny beż, lub żółć - oczywiście oprócz odcienia 091). Jednak na tym praktycznie kończą się pozytywy związane z tym mazidłem.

Posiadam (właściwie to posiadałam, bo ten potworek wylądował już w koszu) kolor 100 Ivory. Przyznaję, prezentuje się on całkiem zacnie. To taki neutralny beż, ani zbyt ciepły, ani zbyt zimny. Nie wpada zbyt mocno w różowe, ani żółte tony. Nie oksyduje zbyt mocno po nałożeniu - jedynie lekko ciemnieje, ale różnica jest naprawdę znikoma.



Po pierwsze produkt ten fatalnie wygląda zaraz po nałożeniu na skórę. Robi mi rzeczy, których nie robi żaden inny podkład. Prezentuje się na buzi bardzo ciężko, od razu widać, że coś jest nałożone na twarz. Podkreśla niedoskonałości skóry, których normalnie na niej nie ma, przez co twarz wygląda dużo starzej niż w rzeczywistości jest. Po aplikacji tego podkładu na mojej buzi ukazują się dziwne jakby krostki (??), dodatkowo bardzo podkreśla zmarszczki mimiczne na czole, których normalnie nie widać. Produkt ten sprawia również, że dość mocno widoczne są moje pory w okolicach policzków i nosa, z którymi na co dzień nie mam problemów, gdyż moja cera nie ma tendencji do rozszerzonych porów, ani przetłuszczania.


Krycie jest średnie, ale można je budować. Jednak Konsystencja tego produktu jest dość tępa i przy aplikacji potrafi się on ścierać w miejscu, w którym próbujemy go dołożyć. Dość trudne jest także dobranie metody aplikacji - pędzel tworzy STRASZNE smugi, Beauty Blender zmniejsza krycie, a ręka robi plamy. Po kilku(nastu) próbach doszłam do wniosku, że najlepiej jest nakładać go ręką wsmarowując, a następnie wklepując, tak żeby uzyskać bardziej równomierny efekt.
Należy też wspomnieć, że po nałożeniu odczuwalna jest lepkość naskórka. Dzieje się tak pomimo utrwalenia makijażu całej twarzy pudrem transparentnym. Kilka razy miałam nawet wrażenie, że odczuwam lekkie swędzenie skóry twarzy po aplikacji podkładu.

Odnośnie lepkości - muszę przyznać, że inne produkty (brązer, rozświetlacz) "przyklejają" się do tego produktu chyba aż za dobrze. Odczuwam wrażenie, że przez swoją lepkość i tępą konsystencję podkład Perfect to Last utrudnia Nam aplikację m. in. produktów do konturowania i rozświetlania twarzy. Potrafi ą one na nim tworzyć plamy, które trudno jest potem rozetrzeć. Podobnie sprawa ma się z pomadą do brwi - kiedy twarz jest pokryta podkładem ciężko ją nałożyć.



Jedyną obietnicą spełnioną przez producenta jest zapewnienie, że podkład ma być trwały. Faktycznie jest trwały - nawet bardzo. Bo jebany nie schodzi z twarzy nawet po treningu na siłowni. Chyba nawet wygląda po nim trochę lepiej (XD). To zapewne sprawka ciepła wydzielanego przez skórę, dzięki któremu lepiej się w nią "wpracowuje", ale raczej nikt nie nakłada podkładu po to, żeby wyglądał lepiej po iluś godzinach noszenia czy ostrym treningu na siłce, prawda? Bo podkład ma wyglądać dobrze OD RAZU po aplikacji, a nie za jakiś czas.

Podsumowując uważam podkład Perfect to Last 24H od Miss Sporty za mój osobisty kosmetyczny KOSZMAREK. Mam nauczkę i nie dam się już namówić na "szczere" opinie youtuberów, a kosmetycznych hitów będę szukać na własną rękę. Póki co nie zawiodłam się na swojej intuicji.

A jaka jest Wasza opinia na temat tego podkładu? Znacie? Testowaliście? Lubicie? A może macie jakichś podkładowych ulubieńców, których serdecznie polecacie, lub wręcz przeciwnie - podkładowe koszmarki, których unikacie szerokim łukiem? Dajcie znać w komentarzach! :D
P. S. Stwierdziłam, że jak dobijemy do 1000 wyświetleń to zrobię drugą część faktów o mnie, także klikajcie i wbijajcie! 
Buziaki :D
Czytaj dalej »

O mnie


Siema, Jestem Kinga!

Mój blog powstał z pragnienia dzielenia się z Wami moimi wszelkimi pasjami i bezkompromisowym podejściem do życia. Podejmujecie wyzwanie?


Jestem tutaj

     INSTAGRAM
     TWITTER
 
FACEBOOK